Majestat pani premiery nie może przeżyć tego, że prezydent Duda od 6 sierpnia urzęduje na całego, nawet się rozjeżdża – a to Tallin, a to Berlin za chwilę, potem Paryże, Pekiny, New Yorki itd., a ona od 6 sierpnia wciąż apeluje i apeluje do niego o zwołanie Rady Gabinetowej, a on nic ! I wszystkie wysiłki premiery spływają po nim jak za przeproszeniem – po kaczce woda...
Uparła się baba na tę Radę Gabinetową, zaparła - no już nie powiem jak co – bo tu dwie pieczenie przy jednym ogniu by można upiec dla siebie, rządu i partii, np. po plecach prezydenta zdobyć trochę plusów dodatnich przed wyborami. I nie ma jak...
Stare polskie porzekadło głosi – trafiła kosa na kamień. Ten relikt, przeżytek z tytułu „polskość to nienormalność”, miał być zastąpiony nowoczesnym, racjonalnym wariantem - „Trafiła fadroma na dudy”. Ale... Fadroma zamiast rozjechać dudy, sama się na nich rozjechała jak na skórce banana i teraz ani w przód, ani w tył, ani na boki. Pozostało Kopacz krakanie – do przedwczoraj ustami (niedo)rzecznika Cezarego, a od wczoraj chóru pod batutą jej nowego „pistoleta”, Rutnickiego. Włączył się w tę kakofonię nawet minister Trzaskowski. „Może nie powinno się ignorować inicjatywy zmierzającej do zwołania Rady Gabinetowej"– ubolewa wice MSZ, co należy odczytać – jak tak może nowy prezydent, na dodatek czeladnik, chłystek jakiś, tak postponować panią premierę, której apel, sugestia, powinne są być dla niego rozkazem... Pewnie jutro na Czerskiej i Wierniczej zaczną wyć hufce FAFIK-a (Fuszarowany Aktyw Feministycznego Internacjonału Kopacz) – tacy różni luminarze genderu III RP jak profesory Środy, Hartmany, Blumsztajny itd., wspomagani całym tęczowym planktonem i głosami chórów wujów z miast i WSI, że nowy prezydent to misogin, „poniżył kobietę” itd.
Hehehehe..... Założę się, że jeśli nie jutro to za większą chwilę taką właśnie „gębę” zacznie przyprawiać prezydentowi Dudzie POpessa Paradowska, w kuluarach i buduarach PO zwana „szarym kardynałem Kopacz”, a przez wiecznie grillujące audytorium Liza, Olejnik, Kuźniara, Kraśki i reszty resortowych bachorów, ciepło zwana „tiotią Leniną”.
A o co właściwie tak naprawdę chodzi z tą Radą Gabinetową, o którą Kopacz od początku sierpnia wierci dziury w brzuchu i drze szaty?... Otóż wcale nie chodzi o jakąś tam „współpracę” z prezydentem z tytułu „wyznajemy te same wartości” (to z orędzia E.Kopacz 5 sierpnia 2015) i Polska, ojczyzna, obywatele, patriotyzm, nasze wspólne dobro Polska, obywatele, ojczyzna, polska racja stanu, ojczyzna, Polska, itd., itp. ble ble ble. Chodzi po prostu o to, że pan prezydent prowadzi samopas politykę zagraniczną, min.Siemoniak w kwestii bezpieczeństwa też zmajduje wspólny język z panem prezydentem ale tego wszystkiego niestety nie może kontrolować Kopacz, która wymyśliła sobie (a właściwie wymyślił jej wujo z Brukseli), że na Radzie Gabinetowej ona, kanzlera niejako, ustawi tego podwawelskiego chłystka żeby wiedział gdzie z łaski premiery jest jego miejsce i ile go może mieć. Czyli – to ona wytyczy prezydentowi „kurs i ścieżkę” i żadnych skoków w bok.
Misterny plan Kopacz jednak nie wypalił i jest dramat - po 8 latach słodkich rządów nagle „coś” się wymknęło cwaniakom z Parady Oprychów spod kontroli ! A co ? Ano pękło bardzo ważne ogniwo w jej „łańcuchu pokarmowym”. I wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tego już nic nie zmieni, mimo, że wszystkie ręce na pokładzie i co chwila detonują się miny, podłożone przez Bronisława Marię.
I jak tu „matka narodu” ma nie być wściekła? No jak ?
27.08.2015